Tuesday 6 November 2012

Thank you guys for following our blog! its been more than 2.122 views since we started our trip! We shall see you soon! x

Friday 26 October 2012


I was thinking... 
Maybe you have some questions about our trip? 
If you have any, please leave them in the comments I will create separate 
post to answer all of them:)

Monday 22 October 2012


Random thoughts:

*

When you are travelling somewhere and there are certain flavours that will stay in your head forever.

I will never forget sweet and salty soda with lemon (or lemonade, that’s how they call it) that I had in India. I would try to make it here but I’m not sure whether it would taste the same or totally different.

(sweet and salty)

*

Because there are so many tourists in India you may find different types of dishes that you will be served.

In some of the restaurants you may find: European breakfast (omlette, sausages and mushrooms all of them with Indian spices), Israeli breakfast (only in Hampi, very tasty!), Russian breakfast (in Goa). At the beginning I couldn’t understand why they would give so many options to a tourists who are obviously fascinated with Indian cuisine BUT as soon as my trip exceeded two weeks I couldn’t look at another curry. So I understood.

(Israeli breakfast)

(oh, and another thing. Coffee sucks! Agnieszka tried several restaurants and coffee places and I don’t remember her being satisfied with any of themJ )

*

Its worth to mention Indian McDonalds. Instead of Cheeseburger you will find Chicken Maharaja and our dear McChicken transform to McSpicy Chicken (and its really spicy!).  

*

Salads in India.
If you are salad lover (like me!)… be careful.  They cost the same as chicken curry and there is nothing else than few slices of carrot, loads of copped onion (?!) , cucumber with pepper on top and sliced tomato. No lettuce, no pepper, no olives, no herbs …


*

If you are planning to buy some souvenirs the best place for that would be Goa. No taxes and many shops along the “high street”. For example, Agnieszka bought an amazing dress for as little as 60 rupees ( 1GBP = 85rupees ). In comparison, similar dress in Trivandrum cost around 150-250 rupees.  If you plan to buy some scarfs prices are 100 rupees and more --> Depends how good in bargaining you are. I wasn't :) 


Shopping centre in Hampi.


Clothes for tourists, baggy trousers, scarfs, bags, tops... <3


Saturday 20 October 2012

Domowe eksperymenty z kuchnią indyjską.

Jedzenie indyjskie urzeka (moving story Olu ;) ) zapachem, smakiem, kolorami, różnorodnością i ogromną odmiennością w stosunku do europejskich potraw. Od samego początku zapałałam miłością do ichniejszych dań i mimo iż na co dzień ciężko mi żyć bez mięsa tam całkiem dobrze sobie radziłam z wegetariańskimi potrawami. Po powrocie bardzo mi było tęskno do tych smaków więc postanowiłam poeksperymentować we własnej kuchni.

Z racji tego, iż mój kochany Tatuś przekroczył półwiecze postanowiłam przygotować dla niego i jego gości indyjską kolację. Przyrządziłam chiapati, kurczaka chili (głównie dla mnie i mojego ojca chrzestnego) i w wersji łagodnej dla pozostałych biesiadników oraz papadomy. Tak to wyglądało po przyrządzeniu:


Chapati to te chlebki na samej górze po lewej stronie. Do ich przygotowania potrzebna jest mąka pszenna, woda, sól i masa cierpliwości. Ale od początku: mąkę (około 2 szklanek) należy zmieszać z solą i dodać wody tyle ile "mąka wchłonie". Z tych składników wyrabia się ciasto tak długo aż zacznie odchodzić od ręki i od miski. W przypadku gdy jest zbyt rzadkie i mimo uporczywego wyrabiania ciągle się lepi zwiększamy ilość mąki. Po wyrobieniu formujemy kule i przykrywamy ściereczką (czystą ;) ) na około pół godziny. Po tym czasie porcjujemy ciasto na kawałki wielkości cytryny, które następnie rolujemy (w paski takie jak się robi przed krojeniem ciasta na kopytka). Paski kroimy na kawałki wielkości śliwki i z każdego tworzymy kulkę. Można też pominąć te wszystkie kroki i z dużej kuli odrywać kawałki wielkości śliwki i tworzyć kulki.  Każdą kuleczkę należy  rozwałkować, tak cienko, że aż ciasto ma chęć się rwać po podniesieniu. Gotowe placki wykładamy na rozgrzaną patelnie (patelnie należy odrobinę przetrzeć olejem) i smażymy. Gdy placek się zrumieni z obu stron zdejmujemy go szczypcami (takimi podobnymi jak do pączków), zabieramy patelnię z palnika i opalamy placek nad ogniem z obu stron. Placek powinien się zrobić jak balon i przypalić w kilku miejscach (trwa to około kilku sekund). Gotowe chiapati odkładamy na talerz i zajmujemy się pozostałym ciastem.

Papadomy zajmują centralną część zdjęcia. Po przyrządzeniu smakują trochę jak chipsy. Kupiłam gotowe ciasto w sklepie z indyjską żywnością i obsmażyłam na głębokim tłuszczu.Przed samym podaniem posypałam każdy mieszanką siekanej czerwonej cebuli, pomidorów, świeżej kolendry i soku z limonki. Pyyyyycha! Jest to typowa przekąska na południu Indii, z tą różnicą, że tam jest podawana jeszcze z chili. Dodam, że idealnie komponuje się z zimnym lagerem :)

Kurczaki oraz biryani opisze jutro. Dzięki Olu za mobilzację :)
Ten post jest do Agnieszki:)

Czy moglabys podzielic sie z nami kulinarnymi sukcesami? Widzialam na facebooku biriani i snacki z chilli. Mysle ze pare osob z checia posluchaloby jak ugotowac cos hinduskiego :)

*

This post is to Aga, Can you share your recipes for indian food and snacks? I'm sure some of us would like to know how to cook something :)

(maybe some pictures too?)

Thanks

Wednesday 17 October 2012

Zastanawialam sie ostatnio czego mi najbardziej brakuje? Po wyjezdzie znalazlam sie w deszczowej Holandii wiec napewno slonca. Wielkim szokiem okazala sie tez temperatura ktora spadla dla mnie o ponad 20 stopnii. Brakuje mi tez moich trzech koszulek, bo teraz mam swoich az za duzo. No i tego ze nie musialam sie szczelnie owijac w swetry zeby pojsc na zakupy.

Dopiero po 1,5 tygodnia zaczynam lapac dystans do wszytskich naszych przygod, zaczynam sobie porzadkowac wszytskie informacje, podliczac wydane pieniadze i ogladac zdjecia.

Gdybym miala mowic o miejscach ktore przypadly mi najbardziej do gustu bylo by to:

(w kolejnosci)

- Hampi


 Widok z naszej strony rzeki na "centralne" Hampi (okolica turystyczna)


Pare dni wczesniej mozna bylo zaobserwowac tam oficjalne mycie slonia


Kompleks swiatyn na terenach kolo Hampi.


Ruiny znajduja sie na liscie swiatowego dziedzictwa UNESCO.

-Auroville


Plan Auroville


To jest to co strasznie chcialam zobaczyc. Robi to niesamowite wrazenie, bo przy calym indyjskim balaganie, rowno ostrzyzona trawa i zadbane chodniki daja wzmagaja uczucie spokoju.

- Pondicherry

Ze wzgledu na architekture, ilosc turystow, "wieksza cywilizacje", wilgotnosc powietrza (czulam sie klejaca jak lep na muchy!) i uczucie gotowania sie w strefie poza A/C -> czyli wszedzie.



- Kovalam i Verkala beach (z ktorej niestety nie mam zdjec)


 Widok na latarnie morska w Kovalam


Widok Z latarni morskiej :)
- Kanyakumari





Tak. To moja scisla 6-tka miejsc ktore mi sie spodobaly w Indiach. 



Thursday 11 October 2012

Wrocilysmy! jestesmy cale i zdrowe. Kazda w innym kraju i obydwie zabiegane. Troche opuscilysmy bloga ale tylko dlatego zeby pomyslec nad kolejnymi postami.

*

We are back from India. All safe, exhausted and happy (at least me!). I missed my family, food, warm water and my own bed! Sorry that we left our blog for a bit but we will write new posts as soon as we find some time!


Wednesday 26 September 2012

Post specjalnie dla tych ktorym poprzednie zdjecia sie nie spodobaly.

Doszly mnie ostatnio wiadomosci ze zdjecia ktore zamiescilysmy nie odzwierciedlaja prawdziwych Indii. W jakims stopniu to prawda. Nie pokazalysmy Wam masy smieci ktore walaja sie po chodnikach, plazy w Goa po ktorej ciezko bylo sie przejsc nie nastepujac na smieci takie jak: pojedyncze klapki, paczki po czipsach, pojemnikach po jedzeniu, foliach aluminiowych, resztkach jedzenia, skorkach po kokosach... Byla tez jedna plaza tak depresyjna ze nie moglam znalesc nic co by mi sie w niej podobalo. Piasek byl czarny od zanieczyszczen i pokryty szczatkami ryb. Fale niosly puszki po Coca-Coli i wszedzie smierdzialo zgnilizna (i naprawde nie dalo sie oddychac).



Indie ciezko opisac w kilku postach, jeszcze ciezej pokazac Wam na zdjeciach jakie one sa naprawde. Przez pierwsze dwa tygodnie nie moglam znalesc miejsca dla siebie. Zapachy i jedzenie nie smakowaly mi tak bardzo bo widzialam tylko potworna biede i smutek . Dopiero od niedawna moje oko przyzwyczailo sie do masy smieci i zaczelam widziec cos innego. Warto tu wspomniec ze hindusi nie maja smieciarek i  nie wyworza smieci poza miasto- zwyczajnie pala wszytskie rzeczy w swoich ogrodkach badz na pobliskich chodnikach. No i oczywiscie nigdzie nie ma koszy na smieci, wiec czy przestrzegamy zasad ekologi czy nie... w Indiach jestesmy zmuszeni smiecic...








*

This post is for those who complained about previous pictures. Yes, we havent posted the real India, our pictures are too colorful and too clean. The truth is, its really hard to show you guys chaos, mess and smell that we experience every day. My brother asked for the pictures of trash, dirty Goan beaches or local pavements filled with empty bottles, flip flops, clothes, rotten food and plastic bags. Sometimes the view is so depressing that all you want to shot is the good things: smiling kids, waterfalls or amazing curry that we tried.

I promise to post some slums as soon as we find another internet cafe but I need to warn you, you may not like the view:)


Thursday 20 September 2012

Hinduska uprzejmosc

Na kazdym kroku ja odczuwamy. Juz pierwszego dnia poznany na przystanku Hindus zapacil za moj bilet, a pozniej Hinduska na swoj koszt odwiozla mnie auto ricksha do domu. Widzac jak zatloczone sa ulice wiele hinduskich kobiet lapie nas za rece i przeciaga przez ten wir pedzacych samochodow. 
Vijay i Niya, nasi gospodarze przez pierwsze dni stawali na glowie by niczego nam nie zabraklo. Lokum, jedzenie, towarzystwo, wycieczki po okolicy a takze duzo wiecej. Wszystko naturalnie i z usmiechem na twarzach.
Beona nie opuszcza nas na krok i staje na glowie by nam sie wszystko podobalo. Jest wprost cudowna!
Gdy jestesmy na Goa Zeeshan kupuje nam trzem chusty bysmy sie mogly okryc (mimo, ze i tak jestesmy zakryte). Oszczedza nam to wielu natretnych spojrzen. Generalnie chlopak na kazdym kroku czuwa nad naszym bezpieczenstwem.
Siostra Be zaprasza nas do domu, dzielac sie dachem i posilkiem :)
Nowo poznany kolega Beony natychmiast ofiarowuje sie jako driver i wozi nas przez caly dzien po Bangalore.
Kolejny dobrze nas nie znajac zabiera do najlepszej restauracji w miescie na obiad (pieciogwiazdkowy hotel), a pozniej na wycieczke po Trivandrum i mimo iz nie ma juz sily, dzielnie wspina sie z nami na latarnie morska.

Dzis mimo iz "nie ma czasu" zabiera nas na przejazdzke motorowka, na spacer po parku, ciagle dbajac by zadna z nas trzech nie byla glodna lub spragniona. Przy okazji "w wolnej chwili" organizuje nam swojego kolege ktoru bedzie nas wozil  jutro po miescie i okolicach a takze kolejnego, ktory zadba o nasz bezpieczny i komfortowy nocleg na lodziach na ktorym planujemy byc za 3 dni.
To tylko procent dobroci, ktorej doswiadczylysmy od tych ludzi.

Zle rzeczy opiszemy pozniej, albo wcale :)

Pictures part II

 Hard Rock Cafe Bangalore
 HRC 
 On the way to Rasta Club
 Specjalnie dla mojej Siostry Cudownej :)
 First time in auto rickshaw
 Wildlife :)
 Europe by Indians
 JF

 Przemoknieci po przejazdzce konnej
 Ludzie bezdomni part I
 Ludzie bezdomni part II

 Are u f*cking kidding me?!
 priceless smile
 Prawie jak Rafiki
 I hate sun, seriously.
 Like real stars
 this is mine, not mine, no no no, mine
 From Goa with love
 ryba jest dobra na wszystko
 z masala zwlaszcza
 Fantastic four
Professional sesion