Saturday 20 October 2012

Domowe eksperymenty z kuchnią indyjską.

Jedzenie indyjskie urzeka (moving story Olu ;) ) zapachem, smakiem, kolorami, różnorodnością i ogromną odmiennością w stosunku do europejskich potraw. Od samego początku zapałałam miłością do ichniejszych dań i mimo iż na co dzień ciężko mi żyć bez mięsa tam całkiem dobrze sobie radziłam z wegetariańskimi potrawami. Po powrocie bardzo mi było tęskno do tych smaków więc postanowiłam poeksperymentować we własnej kuchni.

Z racji tego, iż mój kochany Tatuś przekroczył półwiecze postanowiłam przygotować dla niego i jego gości indyjską kolację. Przyrządziłam chiapati, kurczaka chili (głównie dla mnie i mojego ojca chrzestnego) i w wersji łagodnej dla pozostałych biesiadników oraz papadomy. Tak to wyglądało po przyrządzeniu:


Chapati to te chlebki na samej górze po lewej stronie. Do ich przygotowania potrzebna jest mąka pszenna, woda, sól i masa cierpliwości. Ale od początku: mąkę (około 2 szklanek) należy zmieszać z solą i dodać wody tyle ile "mąka wchłonie". Z tych składników wyrabia się ciasto tak długo aż zacznie odchodzić od ręki i od miski. W przypadku gdy jest zbyt rzadkie i mimo uporczywego wyrabiania ciągle się lepi zwiększamy ilość mąki. Po wyrobieniu formujemy kule i przykrywamy ściereczką (czystą ;) ) na około pół godziny. Po tym czasie porcjujemy ciasto na kawałki wielkości cytryny, które następnie rolujemy (w paski takie jak się robi przed krojeniem ciasta na kopytka). Paski kroimy na kawałki wielkości śliwki i z każdego tworzymy kulkę. Można też pominąć te wszystkie kroki i z dużej kuli odrywać kawałki wielkości śliwki i tworzyć kulki.  Każdą kuleczkę należy  rozwałkować, tak cienko, że aż ciasto ma chęć się rwać po podniesieniu. Gotowe placki wykładamy na rozgrzaną patelnie (patelnie należy odrobinę przetrzeć olejem) i smażymy. Gdy placek się zrumieni z obu stron zdejmujemy go szczypcami (takimi podobnymi jak do pączków), zabieramy patelnię z palnika i opalamy placek nad ogniem z obu stron. Placek powinien się zrobić jak balon i przypalić w kilku miejscach (trwa to około kilku sekund). Gotowe chiapati odkładamy na talerz i zajmujemy się pozostałym ciastem.

Papadomy zajmują centralną część zdjęcia. Po przyrządzeniu smakują trochę jak chipsy. Kupiłam gotowe ciasto w sklepie z indyjską żywnością i obsmażyłam na głębokim tłuszczu.Przed samym podaniem posypałam każdy mieszanką siekanej czerwonej cebuli, pomidorów, świeżej kolendry i soku z limonki. Pyyyyycha! Jest to typowa przekąska na południu Indii, z tą różnicą, że tam jest podawana jeszcze z chili. Dodam, że idealnie komponuje się z zimnym lagerem :)

Kurczaki oraz biryani opisze jutro. Dzięki Olu za mobilzację :)

1 comment: