Tuesday 4 September 2012

Pozdrowienia z Indii!!! :)

Z malymi przygodami ale dotarlam. Lot z Warszawy do Paryza mialam opozniony wiec na drugi samolot wbieglam jako ostatni pasazer 10 minut przed odlotem! Po starcie caly poklad zostal spryskany srodkiem antybakteryjnym-malo przyjemnie to pachnialo (na szczescie tylko przez chwile). No i 9,5h lotu to dla mnie zdecydowanie za dlugo-wynudzilam sie jak mops. Duzo ciekawiej bylo na lotnisku w Bangalore. Na pierwszy autobus do swojego miejsca zamieszkania musialam czekac 5 godzin wiec moglam sie bardzo dobrze przyjrzec jak dzialaja indyjskie lotniska. To ma tylko 1,5 roku, jest duze, czyste i nie pachnie brzydko (tak jak to sugerowaly strony internetowe). Jelsli chodzi o pracownikow to dziela sie oni na dwie grupy: pierwsza zabiegana, przyjazna i ciagle usmiechnieta (panowie z informacji i sprzatajacy). Stanowia oni 1/10 obslugi. druga grupa to Ci,ktorzy maja absolutnie wszystko gdzies ich glownym zajeciem jest spanie- nawet specjalnie sie z tym nie kryja. Policjant w swoim boxie, pracownicy sklepikow spiacy na ladach, obsluga lotniska spiaca miedzy pasazerami na lawkach w poczekalni to tylko czesc przykladow. jednak moim absolutnym faworytem byla pani z toalety. za pierwszysm razem zastalam ja spiaca po turecku na przewijaku dla dzieci, za drugim spiaca przy zlewie (jej kolezanka spala wtedy pod przewijakiem) a za trzecim spala na w pol stojaco (jej caly tulow lezal na przewijaku) :) Gdy nastal swit ruszylam do autobusu-to bylo ciezkie 200 metrow-rzeczywiscie bardzo konsekwenie nalezy odmawiac wszystkim chetnym do pomocy. na tej krotkiej trasie spotkalam z 30 takich chetnych. Przechodzimy jak do tej pory do najbardziej ekscytujacego przezycia a wiec przejazdzki ichniejszym kabanem :) Poniewaz jestem wygodna i chcialam miec dobry widok usiadlam na przeciwko kierowcy. myslalam ze nie bede mogla oderwac wzroku od swiata wokol ale nie na tym sie skupilam. na indyjskich drogach nie obowiazuja absolutnie zadne reguly! kierowca jedzie szybko i albo po dwoch pasach albo poza droga (nietaktem zdaje sie byc jechanie po swoim pasie). No i trabienie-na zmiane pasow na skret podczas wyprzedzania i w czasie mijania. klakson odzywa sie doslownie co piec sekund. oczywiscie najgorsze polskie drogi to wymuskane autostrady w porownaniu z tutejszymi. A i w autobusach gra indyjska muzyka a kierowca i konduktor (ktorzy tez spali gdy wsiadalam) caly czas spiewaja. dawka adrenaliny jaka dostalam ta przejazdzka starczy mi na dlugo.
Mam brdzo milych gospodarzy. Pewnie nastepnego dnia po tym jak przyjedzie Ola opuscimy Bangalore bo niewiele tu do ogladania...

3 comments:

  1. Nie ma to jak nastrojowa muzyka w czasie przejażdżki a'la carmageddon

    ReplyDelete
  2. Dzielna Dzwiewczynka, brawo. Uszy do góry
    Chłoń każdą chwilę i utrwalaj na zdjęciach co tylko możesz.
    Ściskamy,
    Tomek B

    ReplyDelete
  3. Super,że dotarłaś cała i zdrowa. Co do tych frywolnych kierowców to spacerujcie daleko od jezdni:).
    A jak miasto wygląda nocą, śpi czy żyje?

    ReplyDelete